Przejdź do treści

Kibole zaatakowali wiceprezesa Sandecji podczas meczu z Resovią

fot. Sądecka Policja

W Nowym Sączu doszło do zdarzenia, które wstrząsnęło lokalną społecznością sportową. W sobotę, 25 stycznia, podczas meczu sparingowego między Sandecją a Resovią, grupa chuliganów zaatakowała wiceprezesa klubu Sandecja Miłosza Jańczyka.

Według nieoficjalnych informacji, do zdarzenia doszło w budynku znajdującym się na terenie kompleksu sportowego na osiedlu Zawada. Grupa kilku lub kilkunastu napastników wtargnęła do środka, gdzie znajdował się Miłosz Jańczyk. Wiceprezes miał zostać dotkliwie pobity, a dodatkowo doniesienia mówią o wyjątkowej brutalności – rzekomo wbito mu widelec w rękę. Po ataku sprawcy opuścili miejsce zdarzenia, pozostawiając rannego wiceprezesa.

Władze Nowego Sącza szybko zareagowały na te wydarzenia. Prezydent miasta, Ludomir Handzel, wyraził swoją stanowczą dezaprobatę wobec aktów przemocy. W swoim oświadczeniu opublikowanym na Facebooku stwierdził:

„Trudno powstrzymać emocje i ważyć słowa wobec zachowania bandytów, którzy dziś napadli na wiceprezesa MKS Sandecja Miłosza Jańczyka. Informuję, że na miejsce zdarzenia zostały wezwane służby porządkowe, a Pan Jańczyk znajduje się obecnie pod opieką lekarską. Nigdy nie będzie mojego przyzwolenia na agresję i ataki na ludzi. Nie ma miejsca w nowosądeckim sporcie na przemoc.”

Prezydent podkreślił także, że sport powinien być przestrzenią pozytywnych emocji, a nie areną dla przemocy i bandyckich napadów. Wyraził nadzieję, że wymiar sprawiedliwości surowo ukarze sprawców zdarzenia.

Dla kibiców Sandecji i społeczności sportowej Nowego Sącza jest to wydarzenie wyjątkowo bolesne. Sandecja to symbol lokalnej dumy, a takie incydenty podważają wartości, które powinny towarzyszyć futbolowi – pasję, wspólnotę i radość z gry. Atak na wiceprezesa klubu odbija się szerokim echem w całym środowisku, przypominając, że agresja i przemoc nie powinny mieć miejsca w żadnym aspekcie życia, a już na pewno nie w sporcie.

Obecnie Miłosz Jańczyk znajduje się pod opieką lekarzy, a służby porządkowe prowadzą dochodzenie w sprawie. Na razie brak oficjalnych informacji na temat tożsamości napastników.